Być jak mama (i/lub tata).

 

Wczorajszy poranek.

Schodzę z Alexem do kuchni i chwytam za szklankę ciepłej wody z cytryną, którą mąż przygotował mi zawczasu.

– Mama, dada taa mniam, mniam. Ghtghtgszz – wskazuje na zgniecioną, żółtą skórkę pozostawioną na blacie i krzywi się przezabawnie. Zgaduję, że on też chce się napić tego, co ja, więc odlewam mu trochę do plastikowego kubeczka.

– Kiki, mama – dziękuje mi.

– Nie ma za co, synku. Toż to samo zdrowie – odpowiadam i wychylam zawartość szklanki do dna.

 

Kilkanaście minut później.

Stoję w rozkroku i kręcę głową. Następnie ramionami, nadgarstkami, biodrami, kolanami i stopami. Przeciągam się kilka razy i…

– Mama, dada taaa op, op – Alex staje obok i zaczyna skakać, wymachując przy tym rękami.

– Masz rację synku, teraz czas na pajacyki – chwalę jego spostrzegawczość i resztę ćwiczeń wykonujemy już razem.

 

Okolice południa.

Czas na drugie śniadanie. Myję owoce i liście szpinaku, a następnie upycham je w kielich blendera i zalewam wodą. Alex widząc, co się święci, podbiega do mnie i krzyczy:

– Mama, dada bziuuu taa! – więc pozwalam mu nacisnąć przycisk uruchamiający ów blender. Chwila hałasu i gotowe.

– Mama, dada taa mniam, mniam – oponuje gdy chcę nałożyć zakrętkę na bidonie, więc odlewam mu trochę do kubka niekapka i idziemy razem do salonu. Podczas picia robię mu zdjęcie.

 

Godzina 13:40

Jesteśmy już po spacerze. Milenka wciąż jeszcze śpi w wózku, a ja wykorzystuję tą chwilkę na dodanie wspomnianych zdjęć na facebooka. I piszę

 

Co najmniej raz dziennie uderza mnie fakt, że to, co robimy i jacy jesteśmy na co dzień, ma ogromny wpływ na kształtowanie się nawyków i zachowań naszych dzieci…
Sama teoria i tłumaczenia na niewiele się zdadzą, jeśli przykład nie idzie z góry.

One chcą być takie jak my! Czy ta świadomość…

 

Zacinam się, szukając słów, które nie byłby uznane za przechwałkę, a mimo to, odzwierciedlały dumę z tego, że jestem dla dzieci dobrym przykładem. Spoglądam na Alexa, licząc że jego widok naprowadzi mnie na odpowiednie określenie i zamieram z kciukiem w górze i rumieńcem wstydu wpływającym mi na poliki.

 

…też Was przeraża?

 

Kończę swoją myśl i wyjmuję mu z rąk telefon męża, w który uderza zaciekle małymi paluchami, z błędnym spojrzeniem i rozdziawionymi ustkami.

 

No to się popisałam!

 

/ / / /
    • Zdecydowanie – przykład idzie z góry! I czytając teraz Twój post tak piękny, przepełniony szczęściem, dumą, miłością w oddali słyszę wiadomości w których mówią że dziadek zasztyletował wnuczka. Boże… jaka skrajność… 🙁 dobrze, że tutaj na blogu przynajmniej mogę przeczytać o szczęśliwych normalnych rodzinach.

      przepraszam, że akurat to napisałam…ale nie mogłam – targnęły mną emocje. Pozdrawiam, MG

    • Wizyta u lekarza. Pan doktor pisze na komputerze. Młoda mówi o pan hakerzy. Spojrzał dziwnie. Córka kończy wypowiedź- tak jak mama na kompie. Na urodziny szykują jej zabawkowego laptopa. Mówi, że musi być z dodatkową myszką tak jak mama ma (coś mi siadło i musiałam myszę doczepić)

    • mama za miastem

      Mój też już próbuje naśladować wszystko, a na telefonie i komputerze najchętniej

    • Tak! Przeraża mnie i to bardzo 🙂 Gabi łapie w lot wszystkie niuanse i jest przy tym tak autentyczna, że czasem nie mogę uwierzyć, że właśnie daną rzecz powiedziałą lub zrobiła… no nie mogę…

    • Haha piękna narracja! Ale tak serio, to mnie bardzo niepokoi… Bo wiem, że jak to wychowanie „nie wyjdzie”, to będzie to moja wina 🙁

    to ci się może spodobać

    Style Selector

    Colors

    Layout Style

    Patterns for Boxed Version

    Images for Boxed Version