Kwiecień minął mi niepostrzeżenie. Powrót do pracy, Wielkanoc, organizacja nowego planu dnia i próby znalezienia w nim czasu „na wszystko” pozbawiły mnie sił i zapału już po niespełna dwóch tygodniach. To, co pięknie prezentowało się rozpisane na kartce, w rzeczywistości okazało się być wręcz awykonalne…
Bo o ile pójście na siłownię, po ośmiu godzinach z dziećmi i czterech godzinach w pracy, wymagało tylko zaciśnięcia pośladków, o tyle próby pisania postów w tych samych warunkach, stały się dla mnie udręką. No bo jak tu sklecić choć jedno poprawne zdanie, skoro mózg funkcjonuje już w trybie slow, a głowa kiwa się na boki w poszukiwaniu poduszki?
No właśnie…
Przechodzę więc do planu B, żeby móc być z Wami częściej. Trzymajcie kciuki! I wpadajcie na mój Instagram 🙂
Buziaki :*