Jak nie wychować syna na ciotę.

 

Podczas jednej z typowych rozmów o dzieciach, usłyszałam złowieszcze zdanie, które wciąż odbija się echem w mojej głowie, przyprawia o dreszcze i powoduje stany głębokiej depresji. Świadomość ogromnej krzywdy jaką wyrządziłam swojemu dziecku jest tak przytłaczająca, że odmówiłam dziś wyjścia z łóżka, a cały poranek spędziłam przed komputerem, szukając grup wsparcia i pomocy psychologa.

 

uważaj, bo zrobisz z niego ciotę

 

Podczas jednej z terapeutycznych rozmów, poczułam że mam do spełnienia misję, która polegać będzie na szerzeniu wiedzy o tym, jakich błędów należy się wystrzegać, aby nie wychować syna na ciotę. Wszak nie od dziś wiadomym jest, że chłopcy winni być mężczyznami już od pierwszych dni swojego życia.

 

Nie pozwól na łzy i okazywanie uczuć.

Twój syn się uderzył? Jest mu przykro? Wraz z wieżą z klocków zawalił się cały jego świat? Przestraszył się, bo tata podrzucił go za wysoko? A może po prostu tęskni lub czuje się zagubiony? To absolutnie nie jest powód do łez! Powiedz, że NIC SIĘ NIE STAŁO, poklep po ramieniu i poucz, że prawdziwi mężczyźni nie okazują swoich emocji ani słabości. Prawdziwi mężczyźni nie płaczą! Tylko cioty się mazgają.

 

Nie wpuszczaj do kuchni.

Ani do pralni. Ani do łazienki. Trzymaj go poza obrębem kobiecego świata i nie dopuszczaj do artykułów gospodarstwa domowego. Prawdziwy mężczyzna nie obsługuje pralki ani żelazka, nie odkurza, nie zmywa i nie stoi przy garach. Miejsce prawdziwego mężczyzny jest w pracy albo na sofie przed telewizorem. No, może jeszcze w garażu lub na piłce z kolegami, bo może tam wypić piwo bez słuchania narzekań swojej baby, której ledwo co łańcuch poluźnić, a od razu szczeka. Niech siedzi w tej kuchni i chociaż obiad ugotuje, bo całe dnie i tak nic nie robi.

 

Nie pozwól sobie pomóc.

Bo niby po co? Przecież i tak wszytko robisz najlepiej. Co z tego, że dzieciak ciekawy i garnie się do pomocy. Co z tego, że możecie spędzić w ten sposób trochę wspólnego czasu? Jeszcze raz powtarzam, PRAWDZIWY MĘŻCZYZNA NIE GARNIE SIĘ DO KOBIECYCH ZAJĘĆ! Wsadź go w chodzik, w łóżeczko, albo do huśtawki. Odeślij do ojca, posadź przed telewizorem albo zasugeruj zabawę autkami. W przeciwnym razie, wyrośnie Ci z syna zniewieściała ciota, a ugotowanie obiadu potrwa 5 minut dłużej. A propos zabawek…

 

Nie kupuj zabawek dla dziewczynek.

I nie chodzi tu wcale o różowe księżniczki, lalki barbie i kucyki pony. Dziecięce kuchnie to dopiero jest ZŁO, które w sposób oczywisty nawiązuje do poprzednich punktów. Chłopiec bawiący się w mamę, która pierze, prasuje, sprząta i gotuje jest z góry skazany na zostanie ciotą, a może nawet i gejem! Chłopiec pchający wózek z misiem lub lalką? Ciota, ciota jak nic! Przecież od dawna wiadomo, że prawdziwy mężczyzna zajmie się dzieckiem dopiero wtedy, gdy będzie ono w stanie zagrać z nim w piłkę lub na konsoli. Prawdziwy mężczyzna babrzący się w gównie i spacerujący z niemowlakiem? Niemożliwe! Tylko stare cioty dają się w to wrobić.

 

Nie ubieraj go zbyt jasno i kolorowo.

Żółta czapeczka, zielone skarpetki, spodenki w chmurki i koszulka z uśmiechniętym słoneczkiem. Że co, k****!? To ma być ubranie dla chłopca? Jeśli nie chcesz, żeby wyrosła z niego ciota, ubieraj go tylko w szarości i odcienie niebieskiego. Dopuszczalne są jeszcze brązowy, czerwony i wojskowa zieleń, a jeśli chodzi o wzór, to tylko autka i trupie czachy. Reszta jest dla dziewczynek.

 

Ciekawi jesteście których z tych błędów dopuściłam się w wychowywaniu Alexa? Otóż wszystkich! Niech będę przeklęta…

Mój syn jest bardzo wrażliwy i miewa ataki płaczu „bez powodu”. Wdrapuje się na kolana, przytula, daje buzi i dmucha miejsca, w które ktoś się uderzył. Z rozbrajającą szczerością potrafi okazać, że kocha i tęsknił…

Jest bardzo pomocny i zaangażowany. Większość domowych czynności wykonujemy wspólnie. Kto zna naszą rodzinę, ten wie, że Alex obsesyjnie wręcz lubi robić pranie. I nie mam tu na myśli siedzenia przy pralce, a wszystkie czynności, które je poprzedzają i po nim następują. Ja wybieram ubrania, które chcę wyprać, a Alex znosi je na dół i wkłada do bębna razem z saszetką piorącą. Wybiera płyn, który ja wlewam do szufladki, po czym ją zamyka i czeka aż ustawię odpowiedni program, żeby móc nacisnąć start. W przerwach na siedzenie przed pralką, ściąga pranie z dnia poprzedniego i od razu je segreguje, odkładając bieliznę na mały fotelik, a resztę na pufę. Kiedy pralka przestaje prać, przychodzi pora na rozwieszanie. Ja stoję przy suszarce, a Alex podaje mi rzeczy wyjęte uprzednio z pralki. Następnie prasujemy to, co ściągnięte, czyli ja rozkładam się na dawanie, a Alex znów podaje mi kolejno ubrania do prasowania.

Podobnie sprawy mają się z gotowaniem, sprzątaniem, zajmowaniem Milenką, a nawet robieniem zakupów. Wszystko razem, w niemym porozumieniu.

Czy kwalifikuję się już na donos do opieki społecznej? Jeśli nie, to stanie się to tuż po moim kolejnym wyznaniu. Otóż… Alex bawi się dziewczęcymi zabawkami, które odkupiłam od koleżanki z myślą o Milence! Biada mi, oj biada! Chłopca z premedytacją na ciotę chować. Całe szczęście, że zdarza mu się czasami być również agresywnym, uderzyć inne dziecko, a nawet autkami pobawić i w piłkę pokopać…

Myślicie, że jest jeszcze nadzieja, żeby wyrósł mi na mężczyznę? Takiego, co zrzuca ubranie gdzie stoi, nie opuszcza deski w toalecie, a za czyste ubrania dziękuje skrzatom i Bożej opatrzności? Mężczyznę, który w ramach czułości i uznania dla obiadu, klepnie swoją kobietę w dupę, po czym uwali się z piwem na sofie i będzie odpoczywał po pracy? Proszę, powiedzcie że tak! I wystrzegajcie się moich błędów!

 

Na koniec, w ramach puenty, napiszę już bardziej serio i bez ironii.

Nie żyjemy już w czasach naszych mam i babć, kiedy to pozycję kobiety w rodzinie sprowadzało się tylko do rodzenia dzieci i zajmowania domem. Kształcimy się i jesteśmy aktywne zawodowo tak samo jak mężczyźni, zazwyczaj też na równi z nimi mamy swój wkład w budżet domowy. Skoro więc nie dziwi nas już widok pracującej i zarabiającej na dom kobiety, to dlaczego mężczyzna odnajdujący się w pracach domowych wciąż uznawany jest za zjawisko? Czy nie powinno być tak, że jeśli podzieliliśmy się finansami, to powinniśmy również podzielić obowiązki domowe? Oczekujemy od naszych partnerów i dzieci szacunku oraz docenienia, jednocześnie wciąż odgrywając rolę styranych życiem i obowiązkami piastunek domowego ogniska. I to wcale nie jest tak, że dzieci i partner nie chcą nam pomóc! Większość z nich naprawdę chce, ale albo nie potrafi, albo obawia się drwin i przytyków z naszej strony. Bo przecież my wszystko robimy szybciej, wszystko wiemy lepiej…

I gdy gdzieś w tym absurdzie trafi się mama, która stara się wychowywać syna w duchu domowego partnerstwa, która pozwala mu uczyć się życia poprzez pomoc w codziennych obowiązkach i próbuje obudzić w nim empatię , to inna od razu wytknie jej błąd i wyśmieje, zamiast przyklasnąć.

A tego, to już nie jestem w stanie zrozumieć…

 

/ / / /
  • Moje dziecko (syn lat 4,5) dopomina sie zakupu mopa i kuchenki zamiast warsztatu :). W kuchni wałkuje i sprząta po sobie 🙂 No ciota 🙂 A jak mu smutno to włazi na mnie powtarzając „mamusiu tuli, tuli”. I bardzo mnie to cieszy 🙂

    • Mam nadzieję, że mój synek też będzie chciał się jeszcze do mnie tulić, gdy będzie w wieku Twojego 🙂

  • Jestem zachwycona tym postem – ot co – pięknie i „subtelnie” grzeszkiem ironii przedstawiłaś swój punkt widzenia jakże słuszny 🙂

  • Nie wychowuj syna na ciotę…ja pierdzielę ludzie zatrzymali się w średniowieczu…później siedzi taki pan Kiepski Ferdynand i nic nie robi bo od tego jest baba…syna nie mam ale jeśli go będę miała to za pewne usłyszę te same słowa i popełnię wszystkie wymienione przez Ciebie błędy 😉

    • Niestety, te średniowieczne poglądy wciąż są obecne w mniejszych społecznościach i hermetycznych środowiskach.
      Dlatego, warto potraktować je jako coś w rodzaju ciekawostki historycznej i… robić swoje 🙂

  • No to ja wychowam dwie cioty i niech też będę przeklęta. Jedyne co ich nie rajcuje to dziewczęce zabawki, za to jak się bawią to często odgrywają żeńskie role, nic tylko do psychologa ich zapisać 🙂 Dla zdrowia psychicznego swojego i dziecka proponuję zbyt często nie spotykać się z osobą, która sprzedała ci tak ‚cenną’ radę bo to dopiero może być zagrożenie 😉

    • Hihihi 😉
      Wierzę, że zacytowana w tekście wypowiedź, była raczej wynikiem nieprzemyślanej uwagi rzuconej mimochodem, niż faktycznym ostrzeżeniem wynikającym z reprezentowania któregoś z ukazanych w tekście poglądów. Nie ukrywam jednak, że sprawiła mi dużą przykrość i była inspiracją do jego napisania.

  • nie mam syna, ale jakiś czas temu przeczytałam, że nie wolno dawać chłopcom do zabawy lalek i pluszaków, i tak mnie to zdenerwowało, że zaczęłam czytać i szukać i wiesz, znalazłam wypowiedź jednego z psychologów, która bardzo mi się spodobała, jeśli chłopiec bawi się lalkami, pluszakami, to znaczy, że ma w sobie duuuże pokłady miłości, które raczej cięzko jest wyładować na autach czy garażach, smokach czy dinozaurach, więc bawi się lalkami i jest to zdrowe, może jest to dorabianie ideologii, ale mnie się bardzo podoba!!!

    bardzo fajny i mądry wpis!!!

    • O, super! Jeśli (jakimś cudem) jesteś w posiadaniu linku do tej wypowiedzi, to podrzuć go tu, chętnie przeczytam całość artykułu 😉

      Dziękuję.

      • oj, to już było jakiś czas temu, więc nawet nie pamiętam, czy było to w necie, czy w gazecie, no i niestety nie pomogę, ale sens artykułu był taki, jak napisałam, najcięższe w wychowaniu chłopca jest to, że go wychowujesz dla innej kobiety, córkę, dla siebie.

        Była kiedyś taka anegdota. Spotykają się dwie kobiety, jedna pyta drugą, co słychać u jej dzieci.
        – A córka, szczęśliwie wyszła za mąż? Jak zięć?
        – Dusza człowiek, córka wraca z pracy, w domu posprzątane, ugotowane, do stołu podane, fantastyczny człowiek!!!
        – No a synowa?
        – A da pani spokój, przylezie taka krowa z pracy, nic nie robi, nic. Syn pierze, sprząta i gotuje. I jeszcze jej do stołu podaj. Leniwa, proszę pani i w ogóle niezaradna!!!

        nie wiem, czy w temacie, ale widać, różnice w wychowaniu syna i córki 🙂

  • Kanwuje Czytam Testuję

    cały post jest przekoloryzowany. Nie chodzi to że dziecko ma w ogóle nie okazywać uczuć, ma być chamem, śmierdziuchem, bałaganiarzem etc. bo powiedzmy sobie szczerze to większość facetów taka nie jest. Nie mówimy o jakiejś patologii w emocjach i zachowaniu tylko o tym, że niektóre mamy wprost przesadzają. Nie wiem jaką jesteś mamą, ale wydaje mi się że bardzo dobrą bo syn ma dobre wzorce i jest po prostu dzieckiem:). Ale znam kilka mam, których ok 4-5 letni synowie miętoszą pierś mamy nawet w miejscach publicznych. Odbija się to potem w jego nastoletnim życiu. 15letni chłopiec z którym mam często styczność jest tak przewrażliwiony, że każdą uwagę czy nawet spojrzenie na niego uważa za obrazę, idzie do mamy na skargę, piwo uważa za zło świata, we wszystkim się słucha mamy, podkreśla tematy w zeszycie. Nie przeżywa buntu nastolatka, mimo że jest to normalne dla tego wieku. Ale myślę że to też się tyczy dziewczynek na które się chucha i dmucha i traktuje jak jajko. Takie dzieci w dorosłym życiu mogą mieć problem z poradzeniem sobie z problemami napotykanymi na codzień

    • No przecież, że jest! Nawet wyraźnie to zaznaczyłam, pisząc, że puenta będzie już bardziej serio i bez ironii 😉
      Nie oznacza to jednak, że wszystko co napisałam jest kłamstwem. Wręcz przeciwnie, z każdym z wypunktowanych poglądów spotkałam się osobiście, a wzmocnienie ich miało na celu zwrócenie uwagi na przestarzałe, seksistowskie przekonania, które wciąż funkcjonują u większości społeczeństwa i przekładają się na sposób wychowywania dzieci.
      Fajnie, że podzieliłaś się swoimi spostrzeżeniami 🙂 Pozdrawiam.

  • Matko Zabawko

    Dołączam do grona. Patrze tak teraz na rozwalone zabawki – okej są samochody i ciężarówki ale mamy też pluszowe zwierzątka, książeczki, puzzle z kubusiem puchatkiem, misie i inne mniej chłopięce zabawki 😉 czekam na ten wiek kiedy razem upieczemy ciasto, przed świętami zrobimy pierniki. Będę dumna jak wyrośnie na mężczyzne, który będzie rozchwytywany przez kobiety, bo jest tak zaradny i nie robi fochów przy obowiązkach domowych

    • Jakby co, to ja mam jeszcze córkę i bardzo chętnie widziałabym takiego zaradnego młodzieńca w roli mojego zięcia 😉

  • Agata Solewicz

    Tak trzymaj kochana, ja też uważam że chłopiec powinien byc opoką dla matk a później dla żony a nie tak jak nasi (oczywiście nie wszyscy) mężowie gdzie mamusie jakby mogły to by do dziś dnia wyręczały we wszystkim. Jeśli ktoś tu popełnia błąd to napewno nie my tylko „mamusie” które na każdym kroku próbuja robić wszystko za dziecko. A chłopiec sam sobie ugruntuje czym chce się bawić i jak się zachowywać. Koniec kropka 😀

    • „Być opoką dla matki, a później żony” – dokładnie tak! 🙂

  • Dla mnie facet byłby ciotą, gdyby nic nie potrafił przy sobie zrobić 🙂

  • Genialny post! Co do Twojego synka to myślę, że jeszcze gdzieś tam malutka nadzieja jest, by wyrósł na prawdziwego faceta xD A tak na serio to zgadzam się w 100% z Tobą. Nie wyobrażam sobie, by mój Łukasz nie umył po sobie naczyń czy nie pomógł mi podczas sprzątania, gotowania… Przecież to normalne! Dodam, że nie zauważyłam w nim nic gejowatego, ja bym mu dała! 😀

  • Misako – matka po japońsku

    a co ja bym dała, aby moja teściowa nauczyła męża prać i prasować, ba nawet zmywać ! Z kolorami tez by się przydało, bo może w końcu pojąłby różnice w praniu białych z czerwonymi. Ile bym dała, aby on mi powiedział co czuje a MYŚLI ! 😉

  • Dobry tekst! Ja tam staram się wychowywać Syna (właściwie dwóch) na wrażliwego i dobrego mężczyznę. Nie lubię typów macho, którzy na zewnątrz pokazują co to nie oni i jacy są silni, a tak naprawdę mają rozjechaną psychę! Facetowi też może się zdarzyć, że uroni jakąś łzę i to wcale nie musi świadczyć o tym, że jest ciotą 😉

  • Coś czuję, że z twojego syna nie tylko będą ludzie, ale jeszcze kobiety będą się o niego zabijać. Nie mam dzieci, ale popieram. Świetne, zdroworozsądkowe podejście.

  • Jacek

    Zabiorą Ci dzieci. Zobaczysz. Jest to antysystemowe i antyspołeczne wychowywać dzieci na osoby, które poradzą sobie same w życiu, pomogą innym, zmienią otoczenie, wpłyną na czyjeś zdanie. Będą sobą… A tak serio – pełne poparcie, my tak wychowujemy naszą parkę, syn angażuje się z prace „kobiece”, córka w „męskie”. Patologia? 🙂

Style Selector

Colors

Layout Style

Patterns for Boxed Version

Images for Boxed Version