Podobnie jak w zeszłych latach, tegoroczne Boże Narodzenie spędziliśmy u szwagierki.
Podobnie jak w zeszłych latach, również i tym razem czuję pewien niedosyt i znużenie z tym faktem związane.
Bo choć fajnie tak przyjść na gotowe, nie urabiać się po łokcie od kilku dni przed, zjeść, posiedzieć i wrócić do domu, to jednak u siebie byłoby… jak u siebie. Po prostu. Może nie zjadłabym tak dużo, różnorodnie i pysznie, nie miała wszystkiego pod nos podane, ale za to mogłabym bez skrępowania wyłożyć się z mężem na sofie, zatopić w myślach i widząc odbicie choinki w oczach swoich dzieci, poczuć prawdziwą magię Tych Świąt.
Tymczasem zamiast na sofie, przesiedziałam te dni przy stole, zmuszona rozmawiać, gdy chciałam trwać w ciszy, z Milenką na kolanach i upominając Alexa, spędziłam Te Święta według reguł innych…
Ale i tak były wyjątkowe! Pierwsze, od kiedy jest Nas czworo <3
A skoro ja czułam lekki dyskomfort będąc gościem, to co musieli czuć Ci, którzy nas gościli? Po takich wieloosobowych spędach rodzinnych chyba każdy odczuwa zmęczenie, marząc wreszcie o chwili spokoju w samotności i względnej ciszy 😉
A Wy jak spędziliście Święta? Byliście gośćmi, gospodarzami, a może jednym i drugim?
Wypoczęliście? 😉