
Siedział w najciemniejszym miejscu zadymionej knajpy, kiedy ujrzałam go w niej po raz pierwszy. Rozparty w rogu skórzanej kanapy przemawiał cicho do grupy wytatuowanych karków. W lewej ręce trzymał żarzącego się peta, a prawą kreślił coś na mokrym od drinków stole. Skupiony na rozmowie, nawet nie zauważył mojego wejścia, mimo iż towarzyszył mu głośny aplauz i przeciągłe gwizdy znajomych. Próżna byłam i dokładnie takiej reakcji oczekiwałam, celowo spóźniając się na większość spotkań. Właśnie skończyliśmy gimnazjum, przyszłość należał do Nas i trzeba to było konkretnie opić. Zazwyczaj raczyliśmy się piwkiem i skrętem w terenie, no ale TAKA okazja wymagała oprawy „na bogato”. Wybraliśmy „Mordownię” bo sprzedawali alkohol bez pytań o wiek i można tam było przesiedzieć do rana. Oficjalnie poszłam do koleżanki na noc, a pieniądze podwędziłam z dziadkowego portfela, kiedy wzruszony oglądał moje świadectwo…
Od razu rzucił mi się w oczy. Był młodszy i szczuplejszy od swoich towarzyszy, a mimo to budził widoczny ich respekt. Pan i władca o przenikliwym spojrzeniu, którym uraczył mnie przelotnie, gdy ucichło zamieszanie. Zastygłam w bezruchu ogarnięta nagłym dreszczem, a on usmiechnął się tylko z politowaniem i wrócił do przerwanej konwersacji. Zwykle świadoma własnej atrakcyjności, poczułam się jak nędzna aktoreczka i czym prędzej dołączyłam do swojej ekipy. Imprezka trwała w najlepsze, przekrzykiwaliśmy się coraz bardziej pijani, z każdą chwilą gubiąc sens wypowiadanych słów. Żałośni małolaci. Lekko zawiana postanowiłam zaczerpnąć świeżego powietrza, żeby jakoś przetrzymać tę noc. Stukając obcasami w kierunku wyjścia spojrzałam przelotnie na znajome sofy i ni to z rozczarowaniem, ni z ulgą, stwierdziłam że nikogo już na nich nie ma. Wyszłam na zewnątrz i przykucnąwszy na jednym z krawężników wzięłam się za pijacką analizę sytuacji z przed paru godzin. W głowie miałam już korzystniejszy scenariusz całego zajścia i terapeutycznie starałam się w niego uwierzyć, kiedy drzwi za mną otworzyły się, a głęboki głos spytał:
– Chyba nie będziesz tu teraz rzygać? – Obróciłam głowę i spojrzałam prosto w te głębokie, ciemne oczy. Zdążyłam tylko pomyśleć „Kurwa” i znowu mnie sparaliżowało.
– Hej mała, kontaktujesz w ogóle? – dopytał zniecierpliwiony, więc chcąc odzyskać fason wstałam i odpowiedziałam:
– Tak, kontaktuję. I nie, nie będę kurwa rzygać. Wyszłam na chwilę, żeby się przewietrzyć.
– Spokojnie maleńka, nie szczekaj na mnie. Grzecznie spytałem.
– Wiem, sorry – burknęłam i nerwowo zagrzebałam w torebce szukając papierosów. Ledwie zdążyłam wziąć jednego do ust, a już rozległ się trzask zapalanej benzynówki, od której przypaliłam.
– Dzięki – powiedziałam zaciągając się głęboko.
– Spoko. A tak swoją drogą, to nie za młoda jesteś żeby palić?
– A ty nie za młody jesteś żeby mi tatusiować?
Roześmiał się tylko i naciskając klamkę, rzucił:
– Wyszczekana jesteś. Przyjdź do baru, to postawię Ci drinka, bo Twoi koledzy i tak już prawie śpią pod stołem – po czym znikł tak szybko jak się pojawił, zostawiając mnie z burzą własnych myśli. Intrygujący gościu. I bardzo przystojny. Przyjrzałam mu się dokładniej przez tą chwilę i wciąż byłam pod wrażeniem jakie na mnie wywarł. Taki mroczny brunet o niemal czarnych oczach i takiż samych brwiach i rzęsach, których od kopa mu pozazdrościłam. Wyraźny profil, nieduży nos z delikatnym garbem, mięsiste usta, skrywające rzędy białych zębów oraz maleńka blizna schowana w twardym zaroście lewego policzka. Szczupły, ale nie chudy, wyższy o ponad głowę, gdybym ściągnęła szpilki, około 30-tki. Prawdziwy mężczyzna, taki inny od moich rówieśników. Kurwa, Że też znowu musiałam się przed nim wygłupić!
Noc była jeszcze młoda, raptem parę minut po północy według mojej Noki. Przez szybę widziałam że większość chłopaków faktycznie śpi zajebana, a Mariolka u której pseudo nocuję poszła w ślinę ze Sławkiem z 3b. Robili do siebie podchody od pierwszej klasy gimnazjum i wreszcie puściły im blokady. Nie chcąc przeszkadzać w takiej chwili, postanowiłam skorzystać z oferty nieznajomego. A co mi tam! Najpierw jednak, obowiązkowo do kibelka, żeby podciągnąć cycki, poprawić dolną kreskę i nałożyć błyszczyk. „Jedziesz maleńka” wyszeptałam do swojego odbicia w lustrze i dziarskim krokiem ruszyłam do baru.
Chcecie wiedzieć, co dalej? Klikajcie tutaj – Wygrzebane z szuflady #2