Link do części pierwszej, kto jeszcze nie czytał, ten klika – Wygrzebane z szuflady #1
– Hej
– Hej. Przyszłaś jednak. Odważna z Ciebie dziewczynka.
– Kasa mi się skończyła, więc i darmowym drinkiem nie pogardzę.
Chyba znów udało mi się go rozbawić, bo usmiechnął się z niedowierzeniem i klepiąc w wysokie, barowe krzesło obok siebie, powiedział:
– Wskakuj mała, czego się napijesz?
– Nie wiem, wybierz coś dla mnie.
– Jak sobie życzysz. Dwie podwójne whiskey z colą – krzyknął do barmana, a ten dosłownie rzucił się by szybko spełnić polecenie. Po niecałej minucie, szerokie szklanki z grubego szkła, stały już przed nami.
– Spróbuj – zachęcił przymilnie. Wzięłam więc porządny łyk i omal się nie porzygałam. Drink był wstrętny, śmierdzący i palił w gardło. Łapczywie zaczerpnęłam powietrza, a do oczu napłynęły mi łzy.
– I jak?
– Pijałam lepsze – wychrypiałam, błaźniąc się po raz kolejny.
– To może zamówić Ci coś innego?
– Spoko, wypiję co jest – i na potwierdzenie tych słów wzięłam kolejny łyk, tym razem malutki. Tak lepiej.
– A więc co tutaj robisz? – nawiązał rozmowę.
– Zdania nie zaczyna się od „a więc” – odpysknęłam odruchowo.
– Koniec szkoły opijamy – dodałam już normalnie, by zatrzeć złe wrażenie.
– Liceum?
– Gdzie kurwa, gimnazjum! Taka stara to jeszcze nie jestem.
– A więc, ile masz lat?
– Zdania nie za… Sorry, rocznikowo szesnaście.
– Rocznikow szesnaście… – powtórzył refleksyjnie i spojrzał na mnie badawczo.
– Wglądasz dojrzalej niż Twoi znajomi.
– Bo dziewczyny dojrzewają szybciej. O jakieś 2-3 lata.
– Niech będzie i tak. Rodzice wiedzą, że tutaj jesteś?
– Mieszkam z dziadkiem. Myśli że nocuję o tej Mariolki – machnęłam ręką w kierunku obmacującej się pary.
– A Mariolka pewnie nocuje u Ciebie?
– Nie. Jej starzy wyjechali dziś na wczasy i chwilowo nie musi ściemniać.
– No tak. Starych nie ma, chata wolna…
– Oj, będzie bal! – dokończyłam wraz z nim i jeszcze raz spojrzałam w kierunku moich znajomych. Podążył za moim spojrzeniem i ze śmiechem wypowiedział to, o czym właśnie pomyślałam:
– Wygląda na to, że nie ty jedna spędzisz tę noc u Marioli.
– Mówi się trudno i pije się dalej – odrzekłam filozoficznie, wzruszając ramionami i sięgnęłam po drinka. Pech chciał, że w tym właśnie momencie jakiś pijany typ zatoczył się w moją stronę, wytrącając mi szklankę z ręki. Nie zdąrzyłam nawet krzyknąć, a winowajca już leżał na podłodze, trzymając się za twarz. Z pomiędzy palców tryskała mu krew, a ON szykował się do zadania kolejnego ciosu.
– Szakal, wyluzuj! – jeden z klientów chwycił go za ramię – Przeprosi Panią, odkupi drinka i będzie po problemie, prawda?
– Prawda – wyjąkałam, gdyż właśnie do mnie skierowane było to pytanie. Nie miałam odwagi, by spojrzeć w kierunku mojego „obrońcy”, więc skupiłam się na wycieraniu pobrudzonej garderoby. Większość plam stanowiły kropelki krwi i aż wzdrygnęłam się z obrzydzeniem, kiedy uświadomiłam sobie ten fakt. Najwidoczniej, gest ten, nie uszedł uwagi Szakala, gdyż po chwili przytulił mnie jakby od niechcenia i w pocieszający sposób zaczął kołysać w ramionach szeptając:
– Już w porządku dziecino, nie musisz się mnie bać. Już w porządku…
Chciałam zaprzeczyć, powiedzieć, że wcale się nie boję i nie jestem dzieciną, ale było mi tak dobrze, że postanowiłam to przemilczeć. Zamiast tego, z nosem wciąż w jego koszuli, zapytałam o coś, co niezmiernie mnie zaciekawiło.
– Dlaczego Szakal?
Chcecie więcej? No to proszę – Wygrzebane z szuflady #3