Zazdroszczę Ci, koleżanko Angielko.

Gemma Collins

 

Patrzę na Ciebie z mieszaniną fascynacji i zazdrości. Mąż wskazał mi cię ze słowami „patrz, jaka niunia” gdy stałaś przed nami w kolejce do kasy. Spojrzałam w twoim kierunku tak trochę od niechcenia, ale gdy już Cię zobaczyłam, to nie mogłam oderwać wzroku. Przystanęłam więc przy tej taśmie, z gębą szeroko rozdziawioną, próbując zrozumieć te dziwne emocje, jakie wywołał we mnie twój widok. Bo wiesz….

… zazdroszczę Ci tego cellulitu na udach, w który tak bardzo masz wywalone. Mój cellulit to przy nim pikuś, a mimo to, nie założyłabym sukienki tak krótkiej, jak ta, którą właśnie masz na sobie.

… zazdroszczę Ci tej oponki, odznaczającej się z nad linii majtek, bo zupełnie Ci ona nie przeszkadza. Moja własna oponka się przy niej chowa, a mimo to, nie założyłabym sukienki tak obcisłej jak ta, w którą jesteś ubrana.

… zazdroszczę Ci tych skórzanych woreczków, zakończonych sutkami, które dyndają Ci wesoło gdzieś w okolicy pępka. Moje woreczki wiszą raptem do połowy żeber, a mimo to, nie założyłabym już sukienki, do której nie nosi się stanika.

Przede wszystkim jednak, zazdroszczę Ci tej pewności siebie i swobody, z którą się nosisz, bo mierzyłam niedawno identyczną sukienkę, ale o kilka rozmiarów mniejszą i nie kupiłam jej twierdząc, że nie wypadałoby mi jej nosić…

Dlatego, kiedy zauważasz w końcu moje natarczywe spojrzenie i pytasz, czy mam do Ciebie jakiś problem, to wiedz, że gdybym potrafiła wyrazić się tak, byś odebrała to jako podziw i komplement, to powiedziałabym Ci wszystko, co napisałam powyżej. Tymczasem, niech zadowoli Cię stwierdzenie, że bardzo podoba mi się twoja pieprzona sukienka i pozwól mi się w spokoju napatrzeć na twoje nic nie znaczące niedoskonałości i na nią.

 

– Any problem?

– Oh, no! I just really like your dress!

 

 

PS Chyba przydałby mi się jakiś intensywny kurs angielskiego, bo po niemal rocznej przerwie w jego codziennym użytkowaniu, mam problem z prowadzeniem nawet najprostszych konwersacji :/

 

/ / / /
  • Paulina Wylupek

    Przeczytalam zanim zniknelo z fb i mimo ze zgadzam sie ze tutejszy „attitude” jest skrajnie „wyjebawczy”, i generalnie otylosc jest na porzadku dziennym, to u nas w polsce jest skrajna odwrotnosc- hold kostuchy wieszaka. Im chudsza – zauwaz nie szczuplejsza- tylko chuda, koscista- tym lepiej. A spojrz na francje – tam chca kobiet ktore o siebie dbaja – zdrowotnie i pod wzgledem estetyki, gdzie fajnie miec piersi plus talie, byc silna i zdrowa. UK- kraina wieloryba o zawyzonym poczuciu wartosci i wyjebczym nastawieniu, vs Polska- kraina zakompleksionego szkieleta ktory narzeka na absolutnie kazdy aspekt wlasnego ciala i zycia. Jestem pewna ze my polacy ktorzy wg europejskiej opinii jestesmy niegrzeczni i chamscy tez wzbudzamy podobna sensacje swoim wygladem i zachowaniem wsrod innych narodow.

  • Myśle, że za bardzo się przejmujemy ale ma to też dobre strony. Sama do drobinek nie należe. Widze dziewczyny większe ode mnie w ubraniach o których moge tylko pomarzyć ale nie chodzi tu o brak odwagi ale raczej o to ,że wywalanie na światlo dzienne tłuszczyku jest…nie smaczne. Można być piekną, zadbaną, seksowną i uwodzicielską kobieta w wiekszym rozmarze.Tylko wciskając się w ubrania projektowane z myślą o szczuplych kobietach ,wieksze dziewczyny sie ośmieszają. Nie wyglądają seksownie ale własnie śmiesznie. Efekt odwrotny od zamierzonego.Chodzi o to aby sie ubrać a nie przebrać… i tym się różnimy od wyspiarek. Wydaje się mi,że wiekszość z nas wie jak podkreślić swoje atuty i ukryć swoje niedoskonałości 😉

  • Też zazdroszczę tego co Ty odważnym osobom. Podpisuję się pod postem ręcyma i nogami 😉

Style Selector

Colors

Layout Style

Patterns for Boxed Version

Images for Boxed Version